poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 3 - Emocje to słabość

Rozdział 3 – Emocje to słabość (czyli ciąg dalszy rozdziału 2)

- Agnes – odparłam. Chłopak wyprostował się cały czas patrząc na mnie z dziwnym, lekko podejrzanym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na ojca. Zwykle chodził naburmuszony, a teraz śmiał się jakby ktoś mu podał gaz rozweselający. - Choć, ulotnimy się bo mam ich już dość.
Pociągnęłam chłopaka za sobą, zostawiając naszych rodziców, a niech się sobą nacieszą.
Szliśmy przez część bazy przeznaczoną dla botów. Ich pokoje, jakaś sala treningowa, laboratorium i strata tata... Nagle z pokoju wyłonił się Strom. Robot spojrzał na nas z dość dziwnym uśmiechem.
- Agnes, gdzie ty się wybierasz? - zapytał. Serio, jakby nie wiedział.
- Oj, ty już dobrze wiesz gdzie – zrobiłam głupią minę. Uwielbiam go denerwować, jest taki rozwalający kiedy się wkurza
- Nie rób takiej miny – zagroził. Patrząc na niego chciało mi się śmiać, ale powstrzymałam się. Alex stał z lekko otwartymi ustami. - Twój chłopak? Uuu... Agnes ma chłopaka!!!
- No chyba ci się mózg przegrzał!!! - krzyknęliśmy jednocześnie
- Ja tam swoje wiem! Mnie nie oszukacie – Storm znów się wyszczerzył. Alex poczerwieniał na twarzy i wbił wzrok w czubki swoich czarnych trampek. Miałam ochotę mu przygadać, ale Blade wystawiła głowę z pokoju
- Co tu się do cholery dzieje?! - spytała karcąc brata swoim zabójczym spojrzeniem.
- Ni-Nic – jąkał się! Ha ha! Storm się jąka!!! Ależ to miłe uczucie...
- Agnes? - he he, a teraz go trochę wkopiemy. (Mała sadystka z tej dziewczyny – dop. aut.)
- On się zaczyna i próbuje mnie wyprowadzić z równowagi! - naskarżyłam i jak małe dziecko wskazałam na niego palcem.
- Zdrajczyni! - krzyknął. Alex wybuchnął śmiechem tarzając się po podłodze. Ależ ja byłam z siebie dumna ^^.
- Storm zaraz wyjdę z siebie i stanę obok!!! - warknęła Blade strzelając mu z liścia. Teraz nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Jezu co się ze mną dzieję?! Śmieję się po raz pierwszy od czterech lat. Zwykle ukrywałam swoje emocje. Czyniło mnie to lepszą w walce. Byłam jak ninja, cicha i z kamiennym wyrazem twarzy. Jak ten chłopak mógł mnie tak zmienić? Jeszcze brakuje żebym się rozpłakała! Nie ma o tym mowy! Nie płakałam od zaginięcia matki i tak ma zostać! Z zamyślenia wyrwał mnie Alex
- To co chciałaś mi pokazać? - spytał. Rozejrzałam się wokół. Botów nie było. Bez słowa wyjaśnienia podbiegłam do małych drzwi na końcu korytarza ciągnąc za sobą mego towarzysza. Wspięłam się na skalną półkę z uśmiechem patrząc jak Alex próbuje się obok mnie usadowić. Podciągnęłam go do góry. Los chciał, że pociągnęłam go tak mocno, że chłopak stracił równowagę i runął na mnie jak długi. Patrzyliśmy na siebie bez słowa. Jednak po chwili mój zdrowy rozsądek wrócił.
- Mógłbyś ze mnie zejść? - spytałam czerwieniąc się.
- A no tak, przepraszam – wstał podając mi rękę. - Ładnie tu...
- Kiedy byłam mała często tu przychodziłam, to było ulubione miejsce mojego taty kiedy był w naszym wieku. - odparłam. Alex nic nie odpowiedział. Patrzył tylko gdzieś ponad horyzont. Był nieobecny. Spojrzałam w dal. Było widać zarysy ruin budynków miasta które już dawno zakończyło swoją świetność. Czasem ciężko było uwierzyć, w to co ta wojna zrobiła ze światem. Ulice miast, które kiedyś tętniły życiem i kolorami, dziś były szare i pozbawione uczuć, zupełnie jak ja.
- O czym myślisz? - spytał niepewnie wciąż nie odrywając wzroku od ruin miasta.
- O tym jak by wyglądało nasze życie gdyby nie było tej pieprzonej wojny – powiedziałam i spojrzałam na jego rozpromienioną słońcem twarz. - A ty?
- O tym co powiedziała mi Blade... - spojrzałam na niego zdziwiona. Blade plecie różne rzeczy więc trochę się wystraszyłam – Spytała co ja takiego w sobie mam, że tak na ciebie działam. O co jej chodziło?
- Może o to, że dzisiaj śmiałam się pierwszy raz od czterech lat – powiedziałam cicho i wbiłam spojrzenie w moje obwiązane bandażami nogi.
- Nie rozumiem
- Ah... Szkoda gadać, to straaaaasznie długa historia – westchnęłam wbijając paznokcie w piasek.
- Mamy czas, a ja bardzo lubię słuchać – Alex posłał mi delikatny i szczery uśmiech.
- Więc, kiedy miałam pięć lat Cony porwały moją matkę. Tata totalnie się załamał. Zmienił się i to bardzo. Jego jedynym celem stało się uratowanie mamy, czego nie osiągnął po dziś dzień. Obiecałam sobie, że mu pomogę. Zaczęłam trenować, dążyłam i cały czas dążę do perfekcji. Wyparłam się jakichkolwiek emocji. Po wielu latach morderczego treningu stałam się bezlitosnym, cichym zabójcą. Można powiedzieć, że jestem pewnego rodzaju ninja. Tata mianował mnie na dowódcę i agenta wywiadu, a także szpiega. Potem całkowicie pozbyłam się jakichkolwiek uczuć. Nawet, w stosunku do ojca i przyjaciół. Ale ta zmiana wyszła mi na dobre. Emocje to słabość, a jeśli chcę ocalić planetę, nie mogę być słaba. 


He, he, wróciłam!!! Jestem taka szczęśliwa! Wątpiłam w moją wenę, ale ona powróciła! 
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta... Miłych wakacji!

3 komentarze:

  1. TAK!!!!! Wreszcie rozdział! Wróciłaś i to z wielkim jukiem dziewczyno! Rozdział wspaniały i nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam i również życzę miłych wakacji ;-)
    ***Niki***
    ps. Rozdział do Blackstar pojawi się jutro rano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ktoś to w ogóle czyta, a już tym bardziej że komuś się podoba *.*
      Twoje opowiadanie jak zwykle świetne...
      Również życzę miłych wakacji ;)
      Pozdrawiam **Sisi**

      Usuń
  2. Także czytam i obserwuje! :D Rozdział super, weny życzę i czekam na następną część! ~ Ave Cezar

    OdpowiedzUsuń