niedziela, 8 maja 2016

Powracam?

Witajcie Kochani! 

Przepraszam za moją długą nieobecność. Przez tą długą, bo prawie sześciomiesięczną, nieobecność zdarzyło się tyle okropnych rzeczy, iż zwątpiłam do końca w swoje umiejętności. Zarówno tu jak i na Wattpadzie. Do tej pory nie jestem pewna, czy nadaję się do czegokolwiek. Szczerze, zaczynam wątpić, czy moje historie w ogóle się komuś kiedykolwiek podobały. Owszem, nie spotkałam się jeszcze z negatywną opinią, ale pisanie to chyba nie moja bajka.

Apeluje więc do was, czy mam od początku prowadzić któregokolwiek z tych blogów? Jeśli będziecie tego chcieli, wznowię jedną z historii. Napiszę ją od początku, z pomocą dwójki blogerów zza granicy. Czyli, Hoshi Sutcliff i Noriko Uchihy. 
Na razie moją propozycję współpracy przyjęła tylko Hoshi i liczę, że przyjmiecie ją ciepło, jeżeli będę miała ponownie dla was pisać. 

Piszcie w komentarzach, czy mam wrócić na strony blogera i którego bloga wznowić. Ewentualnie mogę założyć jeszcze jednego i tylko jego kontynuować. Podczas pobytu na wymianie i w szpitalu zrodziło się trochę pomysłów, aczkolwiek wolałabym byście wybrali któregoś z istniejących blogów. 
Do wyboru macie:
- Alfa i Omega
- Wojna o Ziemię

Jestem również otwarta na sugestie co do tematyki poruszanej w wybranym przez was blogu. Możecie oczywiście napisać jakie wątki fabularne powinnam poruszyć, czy coś powinnam zmienić. Po wybraniu jednego z opowiadań, wszystkie dotychczasowe rozdziały i notki zostaną usunięte, a cała historia będzie tworzona od nowa. 

Przyszłość moich poczynań leży bezpośrednio w waszych rękach. 

Dziękuję za owocną współprace, myślę, że o wszystkim poinformowałam jasno i przejrzyście. Wszystko zależy tylko od waszych komentarzy.

                                                                                   Neko-chan 

niedziela, 22 listopada 2015

Info

Witam!
Tak, tak żyję i czuję się dobrze i inne takie.
Jak ktoś śledzi mojego bloga to wie, że dzisiaj miało się pojawić kolejne opowiadanie. No ale niestety mam dwa pomysły i chciałabym wiedzieć który bardziej wam odpowiada.

Pomysł 1: Historia opowiada o córce Megatrona. W młodości dziewczyna była świadkiem tortur na Autobotach co pozostawiło po sobie piętno w jej umyśle. Po przylocie na Ziemię zostaje komandorem Conów u boku ojca. Pewnego dnia jest świadkiem kolejnych tortur na pewnym Autobocie. Na szczęście udało się im zapobiec. Po uratowaniu bota postanawia się nim zająć póki nie dojdzie do siebie. Bot proponuje jej dołączenie do Autobotów co okazuje się nie być takie proste. Czy córka Lorda Decepticonów przejdzie na jasną stronę? I czy kiedykolwiek powie Botom o tym kim jest naprawdę?

Pomysł 2: Michael Black był pierwszym i jedynym człowiekiem na Cybertronie. Postanowił tam zostać i pomóc Autobotom w wojnie. By się zrewanżować Boty postanowiły dać mu zrobotyzowanego pająka dzięki któremu będzie mógł przyjąć formę Transformera. Michael zgadza się. Podczas wojny zakochuje się w pewnej fembotce z którą postanawia uciec na ziemię początkowo zmieniając jej formę na ludzie ciało. Wszystko wychodzi tak jak zaplanowali i udaje im się uciec. Na ziemi żyją już jako ludzie. Wkrótce później rodzi im się córka - Elizabeth. Krótko przed śmiercią rodzice tworzą dla niej tego samego transformatora co miał jej ojciec. Po śmieci rodziców Eliza wychodzi za ziemianina. Rodzi im się córka i jednocześnie główna bohaterka opowiadania. Dziewczyna wie o swoim pochodzeniu i na 16 urodziny dostaje od matki swojego transformatora któremu nadaje imię Arachno. Po przybyciu Autobotów na Ziemię postanawia do nich dołączyć i pomóc w wojnie. Czy dziewczynie uda się ocalić Ziemię i Cyberyron? Czy będzie w stanie pozostawić dawne życie by wrócić na planetę swoich przodków?

To jak? Które opowiadanie wydaje się wam ciekawsze? Powiem szczerze, że do każdego z nich mam już prolog i dwa rozdziały. Głosujcie ;) liczę na waszą pomoc :*

wtorek, 3 listopada 2015

INFO!


UWAGA UWAGA!!!

IŻ, GDYŻ, PONIEWAŻ, MOJA JAKŻE WSPANIAŁA,
NAJUKOCHAŃSZA NA ŚWIECIE,
PRZYJACIÓŁKA, WŁAŚNIE SIĘ WYGADAŁA,
TO WYPADAŁOBY WYJAŚNIĆ O CO CHODZI.
OTÓŻ, JAKIŚ TYDZIEŃ TEMU WPADŁAM NA POMYSŁ
 DOTYCZĄCY NOWEGO BLOGA! 
TAAA... ALE CZY Z MOIM ZAPAŁEM DO ROBOTY,
DAM RADĘ POCIĄGNĄĆ DWA BLOGI? 
WŁAŚNIE TO JEST PIERWSZA WIADOMOŚĆ.
MUSZĘ SOBIE ZROBIĆ PRZERWĘ Z TYM BLOGIEM,
NIE MARTWCIE SIĘ, WRÓCĘ JESZCZE W GRUDNIU! :)
POTRZEBUJĘ CZASU, A MAM MAŁE PROBLEMY RODZINNE I BĘDZIE CIĘŻKO...
BŁAGAM NIE BIJCIE!!! 
WRÓCĘ DO TEGO BLOGA NA 1000% ALE POTRZEBUJĘ CZASU.
DRUGA SPRAWA TO NOWY BLOG. 
POWINIEN POJAWIĆ SIĘ OKOŁO 21 LISTOPADA. 
TEMATYKA BĘDZIE TAKŻE O TRANSFORMERS PRIME...
(TAA... JA O NICZYM INNYM NIE UMIEM PISAĆ, CHOCIAŻ
O TFP TEŻ PISAĆ NIE UMIEM, JESTEM DO KITU -.-) 
WRACAJĄC... NIE BĘDĘ PISAĆ TEGO SAMA
POMOŻE MI MOJA KOCHANA NORIKO 
(TO TA KTÓRA MNIE WYDAŁA XD) 
MAM JUŻ PROLOG (MOŻECIE BYĆ DUMNI)... 
NO I MAM NADZIEJĘ, ŻE KTOŚ BĘDZIE TO CZYTAŁ :) 
TO BY BYŁO NA TYLE...
MIŁEGO WIECZORU :***

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 5 - Nowy

Rozdział 5 - Nowy 

Uwaga, uwaga! Powróciłam z nowym rozdziałem!!! Miłego czytania :* 

Blade zgodziła się, jednak oczywiście musiałam ją do tego namawiać. Pojechałyśmy poza teren miasta.
- Na co tym razem masz ochotę? - spytała mnie jakby niechętnie, jednak dobrze wiedziałam, że sama ma chęć się trochę zabawić (bez skojarzeń! - dop. aut.). Obie lubiłyśmy od czasu do czasu poczuć w żyłach adrenalinę. Siedzenie całymi dniami w bazie nie jest dla mnie.
- Znajdźmy jakieś pachołki Conów. Muszę sobie powalczyć – zawołałam.
- To co. Przekraczamy dozwoloną prędkość, wdajemy się w pościg, a później rozwałka? - zaproponowała
- Ty mnie jednak znasz Blade. Za 5 kilometrów miniemy patrol. Dasz radę osiągnąć 250 km/h? - to pytanie był banalne. Dobrze wiem, że dla mojej motocyklowej przyjaciółki taka prędkość to nic wielkiego. Zapytałam tylko po to, by ją dodatkowo „zachęcić”. Cóż, Blade nie co dzień zgadzała się na takie szaleństwa. Trzeba korzystać puki można.
Tak jak obsprawiałam niedługo później minęliśmy pseudo policję. Dwa Cony siedziały nam na ogonie dodatkowo były z nimi te ich ludzkie atrapy. Przynajmniej też sobie powalczę.
- To co mała, gdzie jedziemy? - zacięcie w głosie Blade było wręcz rozbrajające.
- Opuszczona stacja paliw. Mam ochotę coś wysadzić w powietrze. - zameldowałam.
- Wedle życzenia pani kapitan – fembotka docisnęła gaz do dechy. Nasi „przyjaciele” zostali daleko w tyle, ale mimo to żaden nie odpuścił. Cóż, nie co dzień spotyka się Autobota w towarzystwie córki szefa ruchu oporu najbardziej zagrażającego Decepticonom.
Pościg nie trwał długo. Przy naszej prędkości droga do mojego celu zajęła nam tylko jakieś 20 minut. Byłoby szybciej ale po drodze chciałam zaliczyć kilka atrakcji takich jak: niedokończony most czy wysadzona kiedyś, pomińmy fakt, że przeze mnie, tama. W czasie tych 20 minut nasz ogonek powiększył się nieznacznie. Mieliśmy też kolegów z powietrza. Co jak co, ale rozróba będzie piękna! To jest sztuka! Stanęłyśmy przy tej starej ruinie. Cony od razu zaczęły atak. Standardowy układ, ja zajmowałam się tymi ludzkimi podróbkami, a moja przyjaciółka botami.
Jak się jednak okazało Decepty trochę się podszkoliły od naszego ostatniego spotkania. Dostałam kilka porządnych ciosów w brzuch. Z ust popłynęła mi krew. Zabiłam kilku z nich, ale co z tego kiedy było ich coraz więcej... Muszę to przyznać, kompletnie nie dawałam sobie rady. Blade ledwo stała na nogach trzymając się za brzuch. Nogi się pode mną uginały, nie miałam siły by dalej walczyć. Upadłam na kolana pod wpływem mocnego ciosu. Zostałam przyszpilona do ziemi. Resztkami sił przyczepiłam do kilku Conów mini-bomby. Zdetonują się same za jakieś 6 minut. Jeśli mam zginąć to chcę mieć chociaż pewność, że moi zabójcy będą martwi. Usłyszałam chrupnięcie kości. Później poczułam ostry ból w lewej ręce, tej w której trzymałam detonator. Zawyłam z bólu. Ręka prawdopodobnie była złamana. Bolało jak cholera. Ktoś podciągnął mnie do góry. Klękałam na ziemi patrząc spode łba na Cona przystawiającego mi do czoła pistolet.
- A teraz dziewczynko grzecznie powiesz nam gdzie jest wasza baza – powiedział ze złośliwym uśmieszkiem
- Nic im nie mów! - usłyszałam obok głos Blade.
- Idź się przetop gnoju – wysyczałam posyłając tej ludzkiej karykaturze mordercze spojrzenie.
- W takim razie zabierzesz ze sobą tą tajemnicę do grobu... - ludź wyszczerzył się i już miał strzelać  kiedy nagle usłyszeliśmy za sobą nieznajomy głos
- Kono yō na fuzaketa taido hanmā ni jibun jishin o kyoka shinaide kudasai. Shu Megatron wa anata no kōdō ni manzoku shite iru koto wa hotondo arimasen...*  
- Paniczu Yamanaka, bardzo przepraszam. - wyjąkał Decept odkładając broń. Odwróciłam głowę w stronę nieznajomego. Stał tam czarnowłosy chłopak o czerwonych oczach. Oparty był o maskę czarnego audi.
  - Watashi ni sore o nokoshimasu. Samu wa, sorera no sewa o shimasu ** 
 - Tak jest. Decepticony, odwrót! - zasalutował facet po czym cony zniknęły.  
- Subete daijōbu?***- spytał podchodząc do mnie. 
  - Hai. Shikashi, watashitachiha eigo de hanasu koto ga dekireba? Fujūbun'na watashi wa Nihon o shitte imasu...**** - wyjąkałam tyle ile potrafiłam. Może i umiałam japoński w stopniu bardzo dobrym, ale w tym momencie nie byłam w stanie nic więcej wymyślić.
  - Ależ naturalnie – szanowny „panicz Yamanaka” podał mi rękę. Gdy ją złapałam najzwyczajniej w świecie podciągnął mnie na nogi, a ja przywarłam po niego całym ciałem, tak, że stykaliśmy się czołami. - Ładna jesteś wiesz? 
  - A ty strasznie błyskotliwy. - wywróciłam oczami. Pachniał miodem lipowym i truskawkami.
  - Wiem. Jestem Disuke Yamanaka, a ty panienko? - spytał ukazując mi rząd śnieżnobiałych zębów.
  - Agnes Darby. Jesteś cholernie milusi jak na Cona – uśmiechnęłam się delikatnie. Chłoptaś całkiem fajny szkoda tylko, że jest Decepticonem. Po czym poznałam? To jasne, ma tatuaż przedstawiający ich znaczek na lewym barku.
  - Źle! Nie jestem Conem, tylko szpiegiem. Pracuję dla twojego ojca. - jak to pracuje dla mojego ojca?! Czemu o niczym nie wiem?! Moja mina pewnie była strasznie śmieszna, bo czarnowłosy parsknął śmiechem. - Pochodzę z Japonii. Moja rodzina stworzyła ruch oporu który współpracuje z twoim ojcem. Wysłali mnie rok temu w szeregi Conów jako szpiega. Przez rok donosiłem twojemu ojcu o planach Conów. Właśnie miałem do niego jechać razem z Karasu***** . 
  - Dobrze, rozumiem, ale... Kim jest Karasu? 

  *Nie pozwalaj sobie na takie wybryki młotku. Lord Megatron raczej nie będzie zadowolony z twojego zachowania... ** Zostaw mi je. Sam się nimi zajmę. *** Wszystko w porządku? **** Tak. Ale czy moglibyśmy rozmawiać po angielsku? Słabo znam japoński... ***** Kruk 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tak mniej, więcej wygląda Panicz Disuke Yamanaka xD 
Mam nadzieję, że polubicie tą postać (bo jak na razie to jest moim ulubieńcem ♥).
Jak myślicie, z kim będzie Agnes? Z Disuke czy Alexem? Z kim byście zeswatali naszą wojowniczkę? 

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 4 - Zakazany owoc

Rozdział 4 – Zakazany owoc

CZEŚĆ I CZOŁEM. Z TEJ STRONY KORA, KUZYNKA ZUZY. POPROSZONO MNIE BYM TO JA NAPISAŁA I OPUBLIKOWAŁA TĄ NOTKĘ IŻGDYŻPONIEWAŻ AUTORKA JEST NA WYJEŹDZIE... TAK WIĘC MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA (STARAŁAM SIĘ TRZYMAĆ POMYSŁU SISI). ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA. 

Żadne z nas nie odzywało się już ani słowem. Cisza, cudowna cisza...
- Agnes! Gdzie jesteście?! - dobiegł krzyk z wnętrza bazy. Ta, moja cudowna cisza, właśnie została bestialsko zakłócona.
- Młoda, tata cię szuka – usłyszałam głos Blade. Odwróciłam się z cierpkim uśmiechem na twarzy. Wstałam i weszłam do bazy wcale nie patrząc na przyjaciółkę.
- Co się jej stało? - usłyszałam przelotnie. Nie zwracałam na to uwagi. Wpatrzona w podłogę szłam przed siebie. Nagle na coś wpadłam przez co runęłam jak długa na ziemię. Podniosłam wzrok. Nade mną stał tata. Uśmiechał się wyciągając dłoń w moją stronę. Skorzystałam z pomocy.
- Po co mnie wezwałeś? - spytałam.
- Chciałem cię przedstawić Rafowi i jego rodzinie – powiedział. Bez słowa weszliśmy do holu. Na środku stała para z dwójką dzieci. Mężczyzna był średniego wzrostu, miał brązowe włosy i oczy, a na nosie czerwone okulary. Obok stała kobieta o blond włosach i szarych oczach. Para stała za zielonooką brunetką w moim wieku i niebieskookim blondynem.
- Kochani, to moja córka, Agnes – powiedział tata prowadząc mnie za ramiona w ich stronę – Agnes, to jest Rafael Esquivel, mój stary przyjaciel i najlepszy haker na świecie, jego żona Katy, córka Clara i najmłodszy syn Larry.
- Jack, to jest twoja córka? Przecież to wykapana Samanta! - Raf zaczął się śmiać
- Matko następny zaczyna! - tata wywrócił oczami. - Tak mam 100% pewności, że to moja córka, a to, że jest podobna do matki to już nie moja wina...
Wszyscy zaczęli się śmiać, nawet Miko i Alex którzy chwilę temu tu przyszli.
- Tato, kto miał najlepszy kontakt z botami? - spytał Larry ciągnąc ojca za rękaw koszuli. Oczy wszystkich skierowały się na mojego ojca.
- Ja? Chyba was pogrzało! - zawołał po czym skinieniem ręki zaprosił wszystkich do prowizorycznego salonu umieszczonego na „piętrze” i postawił na ławie szklanki z wodą.
- A nie?
- Nie! - prawie krzyknął Jack
- To ciekawe kto niby? - spytał Alex zwijając się ze śmiechu na białej kanapie.
- Raf - tata wskazał na okularnika. Ten z kolei opluł się wodą.
- Miko! - krzyknął Raf wskazując palcem na siedzącą obok czarnowłosą kobietę.
- Ja? To wam na wszystko pozwalali!!
- Na wszystko? Jakbym chociaż spróbował nie wykonać któregoś z poleceń Arcee, to osobiście b mnie ukatrupiła – tata zerwał się z kanapy rozlewając przy tym swoje picie.
- Przesadzasz... Nie dałaby rady cię ukatrupić – Miko zaśmiała się upijając wodę ze swojej szklanki.
- Tak? A to niby czemu? - tata zrezygnowany usiadł z powrotem. Przysłuchiwałam się tej kłótni z ciekawością. Tata często mówił o botach, kilka razy nawet gadał coś przez sen, jednak bardzo szybko kończył te rozmowy tak jakby chciał o nich zapomnieć. Czasem gdy o nich pytałam zmieniał temat. Dlaczego to robił? Nie mam pojęcia...
- Ona cię kochała Jack, zresztą ty ją także – Miko nagle spoważniała. Zatrzymałam rękę trzymającą kubek w połowie drogi do ust. Skamieniałam. Tata spuścił głowę. Miko kontynuowała – To była ta noc kiedy twoją matkę oddano w ręce Airachnid, prawda?
- Skąd wiesz o czym rozmawialiśmy? - tata wysyczał to pytanie przez zaciśnięte zęby. Nikt się nie odezwał, ba każdy bał się nawet poruszyć. Każdy, z wyjątkiem Miko.
- Miałeś telefon w kieszeni, przez przypadek musiałeś wybrać mój numer. Słyszałam wszystko do momentu kiedy powiedziałeś te dwa kluczowe słowa, później sygnał się urwał. Nie mówiłam o tym nikomu. Uznałam, że to wasza sprawa...
- Tato? - powiedziałam
- I tak nie usłyszała byś dalej – ojciec zignorował moje pytanie. Miko uniosła jedną brew – nie odpowiedziała. Później nie było czasu by o tym pogadać. Więc próbowałem o tym zapomnieć. Jak wiecie w naszej relacji nic się nie zmieniło. Uznałem, że to niemożliwe, nienormalne, niewłaściwe, więc dałem sobie spokój. A później poznałem Samantę, resztę historii już znacie.
- Ha! A ty nadal się upierasz, że to my mieliśmy najlepsze kontakty ze swoimi partnerami? Wolne żarty Jack!!! - Miko wstała od stołu uderzając rękoma w jego drewniany blat.
- Mamo daj spokój – sapnął Alex. Ta cała rozmowa zaczęła mnie irytować. Wstałam od stołu i podeszłam do szafki na której leżał mój kask.
- Agnes, gdzie idziesz? - zapytał ojciec
- Na małą przejażdżkę. Zabieram Blade, nie szukaj mnie, sama wrócę do domu – powiedziałam wcale na nich nie patrząc.
- Kim jest Blade? - usłyszałam pytanie najmłodszego chłopaka. Nie zwróciłam jednak nań uwagi, zniknęłam w korytarzu. Muszę się przewietrzyć. Adrenalina – tak to jest to czego najbardziej mi teraz trzeba, a jeśli dobrze zagadam (w skrajnych przypadkach można użyć szantażu – dop. Kornelii) Blade powinna się zgodzić, najwyżej zabiorę Storma...

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 3 - Emocje to słabość

Rozdział 3 – Emocje to słabość (czyli ciąg dalszy rozdziału 2)

- Agnes – odparłam. Chłopak wyprostował się cały czas patrząc na mnie z dziwnym, lekko podejrzanym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na ojca. Zwykle chodził naburmuszony, a teraz śmiał się jakby ktoś mu podał gaz rozweselający. - Choć, ulotnimy się bo mam ich już dość.
Pociągnęłam chłopaka za sobą, zostawiając naszych rodziców, a niech się sobą nacieszą.
Szliśmy przez część bazy przeznaczoną dla botów. Ich pokoje, jakaś sala treningowa, laboratorium i strata tata... Nagle z pokoju wyłonił się Strom. Robot spojrzał na nas z dość dziwnym uśmiechem.
- Agnes, gdzie ty się wybierasz? - zapytał. Serio, jakby nie wiedział.
- Oj, ty już dobrze wiesz gdzie – zrobiłam głupią minę. Uwielbiam go denerwować, jest taki rozwalający kiedy się wkurza
- Nie rób takiej miny – zagroził. Patrząc na niego chciało mi się śmiać, ale powstrzymałam się. Alex stał z lekko otwartymi ustami. - Twój chłopak? Uuu... Agnes ma chłopaka!!!
- No chyba ci się mózg przegrzał!!! - krzyknęliśmy jednocześnie
- Ja tam swoje wiem! Mnie nie oszukacie – Storm znów się wyszczerzył. Alex poczerwieniał na twarzy i wbił wzrok w czubki swoich czarnych trampek. Miałam ochotę mu przygadać, ale Blade wystawiła głowę z pokoju
- Co tu się do cholery dzieje?! - spytała karcąc brata swoim zabójczym spojrzeniem.
- Ni-Nic – jąkał się! Ha ha! Storm się jąka!!! Ależ to miłe uczucie...
- Agnes? - he he, a teraz go trochę wkopiemy. (Mała sadystka z tej dziewczyny – dop. aut.)
- On się zaczyna i próbuje mnie wyprowadzić z równowagi! - naskarżyłam i jak małe dziecko wskazałam na niego palcem.
- Zdrajczyni! - krzyknął. Alex wybuchnął śmiechem tarzając się po podłodze. Ależ ja byłam z siebie dumna ^^.
- Storm zaraz wyjdę z siebie i stanę obok!!! - warknęła Blade strzelając mu z liścia. Teraz nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Jezu co się ze mną dzieję?! Śmieję się po raz pierwszy od czterech lat. Zwykle ukrywałam swoje emocje. Czyniło mnie to lepszą w walce. Byłam jak ninja, cicha i z kamiennym wyrazem twarzy. Jak ten chłopak mógł mnie tak zmienić? Jeszcze brakuje żebym się rozpłakała! Nie ma o tym mowy! Nie płakałam od zaginięcia matki i tak ma zostać! Z zamyślenia wyrwał mnie Alex
- To co chciałaś mi pokazać? - spytał. Rozejrzałam się wokół. Botów nie było. Bez słowa wyjaśnienia podbiegłam do małych drzwi na końcu korytarza ciągnąc za sobą mego towarzysza. Wspięłam się na skalną półkę z uśmiechem patrząc jak Alex próbuje się obok mnie usadowić. Podciągnęłam go do góry. Los chciał, że pociągnęłam go tak mocno, że chłopak stracił równowagę i runął na mnie jak długi. Patrzyliśmy na siebie bez słowa. Jednak po chwili mój zdrowy rozsądek wrócił.
- Mógłbyś ze mnie zejść? - spytałam czerwieniąc się.
- A no tak, przepraszam – wstał podając mi rękę. - Ładnie tu...
- Kiedy byłam mała często tu przychodziłam, to było ulubione miejsce mojego taty kiedy był w naszym wieku. - odparłam. Alex nic nie odpowiedział. Patrzył tylko gdzieś ponad horyzont. Był nieobecny. Spojrzałam w dal. Było widać zarysy ruin budynków miasta które już dawno zakończyło swoją świetność. Czasem ciężko było uwierzyć, w to co ta wojna zrobiła ze światem. Ulice miast, które kiedyś tętniły życiem i kolorami, dziś były szare i pozbawione uczuć, zupełnie jak ja.
- O czym myślisz? - spytał niepewnie wciąż nie odrywając wzroku od ruin miasta.
- O tym jak by wyglądało nasze życie gdyby nie było tej pieprzonej wojny – powiedziałam i spojrzałam na jego rozpromienioną słońcem twarz. - A ty?
- O tym co powiedziała mi Blade... - spojrzałam na niego zdziwiona. Blade plecie różne rzeczy więc trochę się wystraszyłam – Spytała co ja takiego w sobie mam, że tak na ciebie działam. O co jej chodziło?
- Może o to, że dzisiaj śmiałam się pierwszy raz od czterech lat – powiedziałam cicho i wbiłam spojrzenie w moje obwiązane bandażami nogi.
- Nie rozumiem
- Ah... Szkoda gadać, to straaaaasznie długa historia – westchnęłam wbijając paznokcie w piasek.
- Mamy czas, a ja bardzo lubię słuchać – Alex posłał mi delikatny i szczery uśmiech.
- Więc, kiedy miałam pięć lat Cony porwały moją matkę. Tata totalnie się załamał. Zmienił się i to bardzo. Jego jedynym celem stało się uratowanie mamy, czego nie osiągnął po dziś dzień. Obiecałam sobie, że mu pomogę. Zaczęłam trenować, dążyłam i cały czas dążę do perfekcji. Wyparłam się jakichkolwiek emocji. Po wielu latach morderczego treningu stałam się bezlitosnym, cichym zabójcą. Można powiedzieć, że jestem pewnego rodzaju ninja. Tata mianował mnie na dowódcę i agenta wywiadu, a także szpiega. Potem całkowicie pozbyłam się jakichkolwiek uczuć. Nawet, w stosunku do ojca i przyjaciół. Ale ta zmiana wyszła mi na dobre. Emocje to słabość, a jeśli chcę ocalić planetę, nie mogę być słaba. 


He, he, wróciłam!!! Jestem taka szczęśliwa! Wątpiłam w moją wenę, ale ona powróciła! 
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta... Miłych wakacji!

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 2 – Goście


Wstałam koło 6.00. Tata siedział przy biurku pogrążony w głębokim śnie. Dziwne, zwykle wstaje o 4.30. Korzystając z okazji, że tata śpi, postanowiłam wybrać się na mały spacer.
Bez celu krążyłam po dachach budynków jakieś 2 godziny. Nagle przede mną wylądował helikopter. Wyciągnęłam pistolet. Nie miałam pojęcia kto siedzi za sterami.
- Ei, spokojne to tylko ja! - z kabiny wysiadł Bill, najlepszy kolega taty.
- Nie starasz mnie!
- Wsiadaj – rozkazał otwierając mi drzwi z drugiej strony.
- Serio helikopter? - zapytałam zapinając pasy
- Wiesz jaki jest Jack, chciał mieć pewność że nic ci się nie stanie – Bill uśmiechnął się. Tata czasem strasznie przesadza.
- Rozumiem go, ale helikopter to już lekka przesada. Coś się stało, że aż tak bardzo mu zależało bym trafiła do domu w jednym kawałku? - zapytałam z poirytowaniem
- Tego przekonasz się na miejscu.

Po kilku minutach byliśmy w bazie. Tata czekał na nas na lądowisku.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że wychodzisz? - spytała dość spokojnym głosem, coś ma podejrzanie dobry humor.
- Spałeś, wyglądałeś tak uroczo, że nie chciałam cię budzić – powiedziałam wyskakując z helikoptera. - Serio akurat helikopter?
- To dla bezpieczeństwa – uśmiechnął się kiedy jechaliśmy windą
- Mam 16 lat! Umiem o siebie zadbać!
- Wiem, ale i tak się martwię. Nie chciałbym cię dopisywać do listy osób które odeszły i raczej nie wrócą...
- Jesteś STRAAAAASZNIE nadopiekuńczy!
- To po twojej babci
- Dziwne, ostatnio stwierdziłeś, że partnerstwo ci się udziela – mówię serio! Ostatnio suszył mi głowę opowieściami „Cóż to by było, jakby boty nie wróciły na Cybertron”.
- Uuu, gdyby udzieliło mi się do końca, nie dałbym ci żyć!
- Przeginasz trochę, chyba nie było aż tak potwornie? Zwykle kiedy o tym mówisz jesteś strasznie zadowolony...
- No nie wiem czy wychodzenie gdziekolwiek bez opieki Arcee byłoby dla ciebie fajne – tata znów się uśmiechnął, coś mi tu nie gra. Może się czegoś napił?
- Ale jednak za nimi tęsknisz – tata przytaknął – Pewnie dogadywały się z babcią
- Chciałabyś, nie wytrzymałyby razem w jednym pomieszczeniu nawet 5 minut!
- Zmieniam temat, po jakiego grzyba mnie tu ściągnąłeś? - spytałam
- Pamiętasz Miko?
- Mmm.. tak, a czemu pytasz?
- Cóż, mam zamiar odnowić naszą drużynę. Jak na razie udało mi się ściągnąć tylko Miko i jej syna.
- Ciekawie się zapowiada, szkoda tylko, że nie będę miała okazji poznać twojej ukochanej partnerki – zakpiłam kiedy dotarliśmy do holu.
W głównej części bazy czekała Miko z jakimś chłopakiem, to pewnie był ten jej syn. Cóż, spodziewałam się raczej małego chłopaczka, a nie dość przystojnego nastolatka. Hmm, nawet nie wiedziałam, że Miko ma syna.
- Agnes, ale ty wyrosłaś! - Miko przytuliła mnie z całej siły. - Ostatni raz kiedy cię widziałam byłaś jeszcze małą dziewczynką paradującą w sukience, a teraz no proszę! Jesteś potwornie podobna do matki, wiesz?
- Za to twój syn wcale nie jest do ciebie podobny – odparł tata
- Jak nie? Wykapana mama – Miko zmierzwiła chłopakowi włosy.
- Jasne, wmawiaj sobie! To jest kropka w kropkę Rick! - Jack i Miko kłócili się przez kilka minut. Jednak chłopak zaczął się do mnie uśmiechać
- Jestem Alex – powiedział całując moją rękę – Miło mi cię wreszcie poznać...

Ciąg Dalszy Nastąpi...

 ***
Yeah! Udało się, mam rozdział nie jestem beznadziejna!!! Chyba :/ 
PRZEPRASZAM, za tak cholernie długą nieobecność, zgubiłam ten chujowy zeszyt (jak ktoś czyta mojego aska to wie o co chodzi) 
Ale zeszyt się znalazł więc jest rozdział! :) 
Proszę o komy, bo ostatnio coś mało komentujecie (chodzi mi o "Marzenia się spełniają") :(
Żeby nie było że wymuszam! Komentując pobudzacie mnie do działania, wy moje kochane Autobociki :* 
Dobra, to na tyle. Miłego wieczorku :***
 Ps. Teraz komy mogą pisać też osoby które nie mają konta a czytają moje wypociny :P